Swimrun to duża i cenna lekcja pokory – wywiad z Michałem Stajniakiem
Rok temu pierwszy strat w zawodach swimrunowych, totalnie zmienił mu plany startowe na ten sezon. Do tej pory amator triathlonu, zszedł z roweru – najmocniejszej jego strony w tej dyscyplinie i zaczął pływać w butach i biegać w piance. Brzmi nierozsądnie, ale czasem jednak warto posłuchać głosu serca. W tym roku chciałby zaliczyć wszystkie polskie swimruny! Przeczytajcie naszą rozmowę z Michałem Stajniakiem.
Swimrun zdobywa coraz szersze grono miłośników na całym świecie, również w Polsce. Kolejni zawodnicy chcą spróbować swoich sił w zawodach. Dla kogo jest swimrun?
Stwierdzenie, że swimrun jest dyscypliną dla każdego jest banalne, ale jak najbardziej prawdziwe. Oczywiście jest to dyscyplina dla tych, którzy szukają czegoś więcej w codziennej aktywności fizycznej. Dobrze mieć jakieś doświadczenie biegowe i pływackie, jednak nawet od totalnego zera w kilka miesięcy jesteśmy w stanie przygotować się do startów w najkrótszych dystansach. Obecnie mamy do wyboru w Polsce takie wyścigi, które pozwalają nam przetestować, czy ta dyscyplina jest faktycznie dla nas. Między innymi dwa sprinterskie wyścigi na 5 i 10 km w Stężycy. Z drugiej strony nie brakuje nam wyścigów naprawdę trudnych, na które z marszu nie powinniśmy się wybierać, głównie dla naszego bezpieczeństwa, ale również dlatego, aby nie zrazić się do tego sportu zaraz na początku.
Co Twoim zdaniem decyduje o wyjątkowości tej dyscypliny?
Swimrun jest wyjątkowy tak naprawdę ze względu na wiele aspektów. Jednym z nich jest kontrakt z przyrodą i wymagającą trasą, drugi to brak monotonii ze względu na częste zmiany ląd/woda, natomiast trzeci i chyba najważniejszy to kontrakt z drugim człowiekiem. Dużo osób narzeka na wymóg startowania w parach, chociaż moim zdaniem jest to jedynie atut tej dyscypliny. Jeżeli mogę pozwolić sobie na małą dygresję to Swimrun mocno kojarzy mi się z twórczością zespołu Łąki Łan, którego teksty mówią o naturze i jedności z innymi ludźmi. Są oczywiście też starty solo. Ja też od takiego zaczynałem, a teraz nie wyobrażam sobie inaczej niż w parze.
Czy swimrun wymaga specjalnych predyspozycji fizycznych lub psychicznych?
W przypadku uwarunkowań fizycznych warto mniej więcej ogarniać pływanie. Człowiek, który nie jest w stanie przepłynąć 200-300 metrów ciągiem raczej nie powinien od razu porywać się na zawody, a raczej spróbować najpierw treningu. Ten etap jest łatwo przeskoczyć, dlatego później psychika jest najważniejsza. W Swimrunie startujemy zespołowo, dlatego psychiczne wsparcie dla partnera jest kluczowe. Jestem raczej typem człowieka, który dużo gada, dlatego często staram się motywować do większego wysiłku, czasem niekiedy mijając się z prawdą ile zostało do końca danego odcinka.
Co jest najtrudniejszym elementem zawodów w formule swimrun?
Myślę, że najtrudniejszym elementem w swimrunie jest zgranie się z partnerem i koordynacja zmian ląd/woda i odwrotnie. Dla przykładu płynący na holu nie powinien przeszkadzać prowadzącemu, dlatego powinien płynąć na lekko rozciągniętym holu dokładnie za prowadzącym, nie uderzając w hol, co może być sporym hamulcem w trakcie płynięcia. Z kolei sama koordynacja zmian jest nie mniej ważna. Do wejścia do wody przygotowujemy się już nawet kilkaset metrów wcześniej. Nie można zapomnieć o piance, nałożeniu okularów, czy wiosełek na rękach oraz przygotowaniu holu, aby przejście było jak najbardziej płynne. To samo przy wyjściu. Widząc brzeg, myślimy jak będziemy zmieniać ustawienia sprzętowe, aby od początkowych metrów biec swoim tempem.
Teoria głosi, że w tych zawodach bardzo ważna jest umiejętność współpracy? Uważasz, że kluczem do sukcesu w zawodach swimrun jest znalezienie odpowiedniego partnera?
Biorąc pod uwagę to, że jest to dyscyplina drużynowa, to wybór partnera jest kluczowy. Jestem osobą wybuchową, potrafię szybko się zirytować. Jestem też osobą otwartą na innych – takie małe skrajności. W trakcie zawodów wiem, że moje zachowanie będzie wpływało na gotowość drugiej osoby do większego wysiłku i odwrotnie też. Zamiast denerwowania się, że coś nie wyszło, ktoś nie ma siły, pogubiliśmy trasę, lepiej motywować się. I odpowiedzialność nawet porażki zespołu brać wspólnie na klatę, a nie szukać winnego. To bez sensu. Swimrun to duża i cenna lekcja pokory. W końcu samemu do mety dobiec nie można. W swimrunie jest takie powiedzenie, że jesteś tak mocny, jak twój partner.
To co w życiu robimy i czym się interesujemy często rozpoczyna się całkiem przypadkowo. Czy tak było również w przypadku Twojej przygody ze swimrun, jak ona się rozpoczęła?
Moja przygoda ze swimrunem rozpoczęła się od obejrzenia relacji z udziału pierwszej polskiej ekipy w Rockmanie. Byłem wtedy w trakcie przygotowań do startów w triathlonie, ale stwierdziłem, że fajnie byłoby kiedyś wystartować w czymś takim. Powiedziałem sobie, za kilka lat jak będzie forma to pojadę do Skandynawii. Okazało się jednak, że polska ekipa nie ma zamiaru jedynie startować w zagranicznych zawodach, ale sprowadzić tę dyscyplinę na naszą ziemię i tu ją populatyzować. Wobec tego pierwsze liźnięcie swimrunem zaliczyłem w maju 2017 roku nad Jeziorkiem Czerniakowskim w Warszawie. Pływałem fatalnie, ale stwierdziłem, że muszę tego spróbować tak na serio. Prowadzący zajęcia jednak tak ustawili nas w pary, że finalnie okazało się, że jako jeden ze słabszych pływaków, dzięki pracy zespołowej, zaczynam z wody wychodzić dużo szybciej niż wtedy, gdy pływałem solo. Wtedy tak naprawdę zrozumiałem moc teamu w tym sporcie. Później kilka rozmów z bratem, czy chciałby ze mną wystartować i już byliśmy zapisani na zawody na Wiórach w Górach Świętokrzyskich, potem była Solina, choć zacząłem indywidualnie nieco wcześniej podczas bydgoskich zawodów „fun swimrun”.
Swimrun to sport wytrzymałościowy i wymaga specjalnego treningu. Jak wyglądają Twój przygotowania do startu w zawodach?
Przygotowania do swimrunu przez większość czasu nie odbiegają od tego, co robi się w triahlonie. Oczywiście w tym wypadku nie musimy ćwiczyć długich jazd na rowerze. W sezonie zimowym to oczywiście basen, w zasadzie im częściej, tym lepiej. Chodzę na grupę pływacką 2 razy w tygodniu i oprócz tego staram się w to wpleść 1-2 treningi typowe dla pływania w swimrunie, czyli wiosełka + pullboy. Oprócz tego standardowe bieganie, tyle że staram się szukać mniej wydeptane ścieżki po parkach czy innych warszawskich łąkach. Zdecydowanie prościej jest w moich rodzinnych stronach na Podkarpaciu, gdzie wystarczy po prostu obrać kierunek i biec. Zabawa zaczyna się w zasadzie w sezonie letnim. Wtedy rozpoczyna się pływanie open water i w moim wypadku duża praca z nawigacją i praca nad szybszymi wyjściami/wejściami z wody. Dodatkowo zgrywanie się z partnerem, głównie, jeśli chodzi o zmiany ląd/woda i odwrotnie.
Jest coraz więcej wyposażenia dedykowanego zawodom swimrun. Z jakiego sprzętu korzystasz podczas treningu i startu?
Dzięki otwartym treningom organizowanym przez goswimrun.pl zaraz na początku mojej przygody ze Swimrunem miałem okazję przetestować dedykowaną piankę. Oprócz tego buty terenowe, Inov-8 oraz Icebug, własnoręcznie przerobiony pullbuoy, pasek oraz linka holownicza. Jak widać mój, zestaw jest dosyć standardowy, choć pewną ekstrawagancją są wkładki wypornościowe na golenie, które znacznie poprawiają moją sylwetkę w wodzie. Należę do swimrunerów, którzy nie używają nóg w trakcie pływania, dlatego jest mi potrzebna dosyć spora wyporność w dolnej części ciała.
Swimrun to naprzemienny bieg i pływanie, który z etapów preferujesz?
To zależy. Na początku, kiedy jest para zdecydowanie wolę pływanie. Jestem zdecydowanie słabszym pływakiem, choć w teamie często służę za pociąg w obu dyscyplinach. Na samym końcu, kiedy brak jest sił na dalsze odepchnięcia rękami, odliczam każdy ruch prowadzący mnie do brzegu. Na szczęście po to mamy drugą osobę, żeby powiedzieć jej, żeby ten etap pociągnęła go za ciebie. Jeżeli miałbym jednak wybrać tylko jedno, byłoby to bieganie, gdyż pływanie idzie mi o wiele gorzej.
Jakie są Twoje plany startowe na najbliższy sezon?
Można powiedzieć, że z aspirującego triathlonisty stałem się swimrunnerem. W zeszłym roku były to 3 imprezy, w tym roku plan jest wystartować w 4-5 najważniejszych, z czego na 4 jestem już zapisany. Zaczynam w Suminie z nową partnerką, z którą również startujemy w zawodach triathlonowych, potem Stężyca i Wióry dystans najdłuższy oraz Solina dystans średni. Być może po drodze będzie również Bydgoszcz dla funu i jak starczy czasu to Swimrun Tama. To śmieszne, bo w startach triathlonowych najmocniejszą moją stroną jest rower, a wybrałem dyscyplinę gdzie go nie ma. To chyba najlepiej świadczy o tym jak wciągająca jest swimrun.
Co Ci daje swimrun?
Swimun jest jakimś sposobem na ucieczkę od codzienności, miasta, pośpiechu. Mimo że każdemu zależy na jak najszybszym dotarciu do mety, to jednak każda chwila jest w jakiś sposób celebrowana. Swimrun z pewnością uczy dyscypliny, może nie tak jak triathlon, ale z pewnością daje również co innego – naukę tego, jak być cierpliwym wobec drugiego człowieka. Może brzmi to wyniośle, ale faktycznie ma to jakiś większy wymiar niż tylko zwykła aktywność sportowa.
Dziękujemy za rozmowę i do zobaczenia w Stężycy!